Narnia w sercu Gorców

Nie wiem, co było najpiękniejsze – tysiące metrów sześciennych białego puchu, świat totalnej ciszy, szadź na świerkach czy śniegowe rzeźby na gałęziach buków. A może to, że bezpiecznie i bez kłopotów udało się odbyć wycieczkę (choć plany trzeba było zweryfikować), co w ostatnim czasie – gdy codziennie podawane są informacje o beskidzkich akcjach GOPR-u – nie musi być wcale czymś oczywistym. Zima to zima. Uczy pokory, ale wynagradza sowicie.

Płatki śniegu jak z dziecięcej bajki, bezwietrznie.

Świat puchu i świeżego „lukru” na drzewach.
Ten ostatni wraz z wysokością nabierał ciężaru i nieziemskich kształtów.

Gorce_zima_styczen_2019_3Zagrożenie lawinowe w lesie 😉
Śmiać się można, ale z drzew spadały nie tylko „pyłówki”, a i niemało można było zobaczyć gałęzi i drzew świeżo połamanych pod ciężarem śniegu.

Kaplica Papieska.

Chyba nigdy schronisko pod Turbaczem nie podobało mi się tak bardzo. Zwłaszcza od momentu, kiedy z dachu zniknął gont…

A na szczycie Turbacza jakby inny świat.

Następnego dnia rano pod samym Turbaczem było bezwietrznie, ale już kawałek niżej, na polanach rządził wiatr i zaspy.

A potem znów weszliśmy do Narnii…

P.S. Dopiero dzisiaj Gorczański Park Narodowy opublikował komunikat dotyczący bardzo trudnych warunków na szlakach oraz niebezpieczeństwa związanego również z obciążonymi śniegiem drzewami. Warunki w górach zmieniły się radykalnie wraz z Nowym Rokiem, kiedy to zaczęło sypać w ilościach tak obfitych, że bardzo szybko lawinowa dwójka w Tatrach zmieniła się w czwórkę, a w Karkonoszach i Bieszczadach jest soczysta trójka. Szlaki nieprzetarte lub od razu zasypywane świeżą warstwą śniegu (bo praktycznie ciągle pada), zaspy potężne, wycieczki nawet w rakietach czy na nartach nie muszą dawać gwarancji powodzenia, zwłaszcza gdy dojdą do tego problemy orientacyjne… W mediach można poczytać nie tylko o dobrze wyposażonych (spora szansa, że i doświadczonych) turystach, którzy potrzebowali pomocy ratowników, bo wielogodzinne przedzieranie się przez śnieg okazało się (dosłownie) wykańczające, ale również o znanym bokserze, który wraz ze swoim psem został „ewakuowany” spod Śnieżki… (O tym, co sądzę o bezpłatnym ratownictwie górskim już pisałam TU i TU, więc nie będę się powtarzać). Wydaje się, że sytuacja (chyba głównie lawinowa) skutecznie zniechęca do wycieczek w nasze góry najwyższe (dzięki Bogu nie musimy – póki co – czytać o akcjach TOPR-u), ale zdziwiłby się ten, kto pomyślałby, że na przykład w takich Gorcach w weekend w schronisku będzie jakoś spokojniej, puściej. Ale o tym innym razem.

P.S.2 Uważajcie na nietrzeźwych kierowców skuterów, których nie brakuje – jak się zdaje – co sobotę (a może częściej?) na gorczańskich szlakach, również po zmroku… (Rzecz jasna wiosną zamienią skutery na quady i crossy).

2 myśli na temat “Narnia w sercu Gorców

  1. Takie widoki pamietam z Borówkowej, sprzed kilku lat.
    Gorce to moja młodość, latem i zimą, a teraz mam daleko, kondycja nie ta, pozostaja wspomnienia, no i Sudety 😊

    Polubienie

Dodaj komentarz