Przechodząc przez tereny niegdysiejszej wsi Czarne niekoniecznie łatwo jest uwierzyć, że kiedyś mieszkało tu ponad trzysta osób, stała cerkiew, była szkoła, sklep…
Dziś najbardziej charakterystycznymi śladami po dawnych mieszkańcach są malownicze, kamienne kapliczki i krzyże oraz stare drzewa, także te owocowe, które bez ludzi musiały zdziczeć.
Zdobiony cokół kamiennego krzyża z 1913 roku. W tle domkowa kapliczka… … a w jej wnętrzu malowidła. Kapliczka z 1903 roku. Malownicze zagęszczenie kamiennych kapliczek (jedna skrywa się w cieniu potężnych drzew).Idąc od Radocyny po prawej stronie drogi znajdują się dwa cmentarze – parafialny oraz wojenny.
Na dawnym cmentarzu wiejskim można obejrzeć niemało interesujących kamiennych nagrobków, głównie z pierwszych dekad XX wieku. Latem cmentarz wojenny nr 53 z I wojny światowej nieco chowa się za pasem zieleni. Jego projektantem był Dušan Jurkovič. Spoczywa tutaj niemal czterystu żołnierzy armii rosyjskiej oraz austro-węgierskiej. Obecny stan zawdzięczamy odnowieniu zdewastowanego cmentarza w roku 1998.Sąsiedztwo cmentarzy – w tym przypadku rozdzielone miejscem po XVIII-wiecznej cerkwi pw. św. Dymitra przeniesionej ponad 20 lat temu do skansenu w Nowym Sączu – jest tyleż znamienne, co i charakterystyczne dla tych terenów. Co więcej, w pobliżu, po lewej (gdy stoimy twarzą do wejścia na cmentarz wojenny) drewniany krzyż upamiętnia fakt pochówku żołnierzy niemieckich z czasu II wojny światowej. (Latem 2013 roku krzyż był przewrócony, leżał na łące).
Na krzyżu widnieje napis: „Ku przestrodze potomnych spoczywa pod tym krzyżem kilkuset żołnierzy Wehrmachtu. Wszyscy zginęli w okrutnej i zapomnianej bitwie o karpackie przełęcze, która końcem roku 1944 pochłonęła ponad 130 tysięcy istnień ludzkich… Światło i szum lasu grają nad świeżym grobem. Śmiertelnej ciszy przysłuchują się miłosierne gwiazdy boże”.Kawałek dalej, na przełączce między Czarnem a Jasionką (idąc od Radocyny po lewej stronie drogi) znajduje się obelisk upamiętniający ofiary obozu Thalerhof, w którym podczas I wojny światowej osadzeni byli (m.in.) Łemkowie aresztowani za rusofilskie poglądy. Aktualnie nie jest on widoczny z drogi, gdyż otaczają go drzewa.
Obelisk z 1934 roku postawiono jako „pomnik męczennika [uznanego w 1994 roku za świętego] o. Maksyma Sandowycza i Thalerhowców niewinnie straconych za Wiarę i Ruski Naród”.Czarne to jednak nie tylko pozostałości po tym, co było czy po tragicznych fragmentach historii. Jest tu stały mieszkaniec. Jest i sezonowa bacówka, gdzie można zakupić wszelkie dobro; są owce i krowy pasące się na zielonych zboczach.

Nie jest jednak już Czarne miejscem na końcu świata. Do takiego wniosku doszliśmy, gdy odwiedziliśmy je w pewien sierpniowy, słoneczny weekend. I choć kategorie takie jak „spory” mają w odniesieniu do ruchu turystycznego w Beskidzie Niskim całkowicie odmienne znaczenie niż w jakichkolwiek innych górach po naszej stronie granicy, to nie ulega wątpliwości, że musi tu być inaczej niż (nawet) jakieś kilkanaście lat temu. Wszystko ma rzecz jasna wady i zalety. Jakkolwiek powoli, ale zmienia się Beskid, co widać choćby po kilometrażu nowiuśkiego asfaltu to tu… to tam. Pozostaje mieć nadzieję, że drogi takie jak te prowadzące przez Czarne i Długie nie zostaną naznaczone ciemną wstęgą wygodnej drogi…