Tygodniowy wyjazd w Góry Izerskie i Karkonosze był dla nas wielkim, pozytywnym zaskoczeniem, zwłaszcza jeśli chodzi o te pierwsze. Pamiętam jak dziś, gdy „straszyłam” Moją Drugą Połowę, że Izery fajne, ale, że po czeskiej stronie, znanej mi wtedy w minimalnym stopniu (odcinek Harrachov-Jizerka-Orle), spodziewam się zatrważającej ilości asfaltu i Bóg-wie-czego-jeszcze. „Pocieszały” nas jednak znajdowane w internecie obrazki – a to skałek, a to informacja, że w jednym momencie są nawet łańcuchy ubezpieczające szlak. Znaczy się może być ciekawie. Do tego postanowiliśmy dorzucić jedno zabytkowe sanktuarium i jeden zamek… mogło się udać. Dziwne, że coś nas tam ciągnęło tak bardzo. Wszystko zaś dzięki chęci uniknięcia lipcowych tłoków na górskich szlakach w Polsce oraz pragnieniu poznania terenu z kategorii „tu nas jeszcze nie było”.
Czytaj dalej „Za miedzą – blisko, ciekawie i niedrogo w Jizerskich Horach” →