Trochę dziwne, bo nie jest to góra ani w jakikolwiek sposób najwyższa, ani też najpiękniejsza. Nawet w najbliższym jej otoczeniu znajdą się twory o wysokości bardziej imponującej (1165 m n.p.m. to ponad 70 metrów mniej niż najwyższa w Worku Raczańskim Wielka Racza), inne zaś kształtem atrakcyjniejsze lub bardziej przemawiające do wyobraźni (ot, choćby taka Bania). Ma Muńcuł jednak w sobie „coś”. Czytaj dalej „Muńcuł, czyli duża góra”
Tag: Worek Raczański
Morze chmur z Wielkiej Raczy
Choć doskonale wiemy, że morze chmur można (przy pewnej dozie szczęścia) zobaczyć o każdej porze dnia, to jednak instynktownie kojarzy nam się ono ze świtem. Najbardziej efektowne zjawiska tego rodzaju obserwowalismy właśnie wtedy. Jednak i koniec dnia jest w stanie zapewnić niesamowity spektakl. Przecież słońce znów jest nisko, a to ono rządzi wspaniałością widowiska… Oto jak wyglądało to pewnym grudniowym popołudniem na Wielkiej Raczy…
Śnieżnie i mroźno (w Beskidzie Żywieckim)
Zima jest. Śnieżna (od miesiąca ponad) i mroźna (szczególnie ostatnio). Kto może, niech się cieszy i korzysta, my tymczasem zapraszamy na bajkową wizytę w Beskidzie Żywieckim rozszerzoną o wątki edukacyjne dotyczące turystyki zimowej.
Najpiękniejszy dzień jesieni
Można już chyba sobie pozwolić na podsumowanie tegorocznej jesieni w naszych górach, wszak… zima nadchodzi. Wygląda na to, że – jak rzadko kiedy – pierwszy solidny jesienny opad w Tatrach nie chciał zniknąć i już żaden halny skał w najbliższych miesiącach nie oczyści, zamiast tego mamy więcej i więcej śniegu, a kolory jesieni zniknęły jeszcze szybciej niż zazwyczaj. W Beskidach, przynajmniej zachodnich, jesień nie miała zbyt dobrej opinii, mocno utrudnione były poszukiwania barw i złota, zamiast tego wielu znalazło burość, błoto i marną widoczność.
Kolory wiosny: fioletowy i żółty
To, że w górach wiosna kojarzy się z pięknym fioletem małych kwiatków, jest chyba oczywiste.
Z Misiowego albumu
W końcu, zresztą bardzo słusznie, się upomniał. Oto pierwszy wpis w roli głównej właśnie z Nim. Zwłaszcza, że – zdaje się – Misio zyskuje grono sympatyków. Oto więc kilka Misiowych wspomnień z dedykacją specjalnie dla Nich.
Zapolanka (Przysiółki w górach, cz. 5)
Jest taki przysiółek w Worku Raczańskim, który nas zaczarował. Pierwszy raz przechodziliśmy przezeń latem, by potem wracać o różnych porach roku. Gdy zaczęliśmy cykl o przysiółkach, obiecaliśmy sobie, że nie napiszemy o tym miejscu więcej, dopóki nie trafimy tam w śnieżną zimę. Dlaczego? Bo tak. Bo intuicja coś szeptała. I udało się. Marzenie się spełniło, nawet słońce wyszło zza chmur na godzinę, by ułatwić nieco sprawę. A ja wreszcie mogę napisać o Zapolance.
Przysiółki w górach, czyli o tym, co małe i piękne
Będzie o czymś, co na nasze potrzeby nazywamy przysiółkami, choć w ścisłym znaczeniu niekoniecznie zawsze nimi są. Będzie po prostu o niewielkich osadach w górach. Nie o wsiach „na końcu świata”, nie o gospodarstwach na krańcach długich, opustoszałych dolin; nie o miejscach, które są już jedynie wspomnieniem, ale o takich, które żyją, mają zarówno swoją historię, jak i teraźniejszość, a wszystko wskazuje na to, że również przyszłość (choć na szczęście – póki co – nie zmieniają się w osiedla typowo letniskowe).
Czytaj dalej „Przysiółki w górach, czyli o tym, co małe i piękne”
Inaczej niż zwykle, czyli krokusy w Beskidzie Żywieckim
W tym roku zrezygnowaliśmy z polan i hal pełnych krokusów w Tatrach czy Gorcach na rzecz poszukiwania ich w rejonie szczególnie nam bliskim. Zwłaszcza, że na wiosnę nas tu jeszcze nie było… Oto więc krótka opowieść o przedostatnim weekendzie kwietnia oraz o wiośnie po bardzo śnieżnej zimie.
Czytaj dalej „Inaczej niż zwykle, czyli krokusy w Beskidzie Żywieckim”
Worek Raczański (Gdzie i dlaczego pojechać jesienią w góry? cz. V)
Bardzo sudecko się zrobiło ostatnimi czasy, trzeba nam więc powrócić w Beskidy. A że o Worku Raczańskim napisać chcieliśmy od dawna – najwyższa pora.
Czytaj dalej „Worek Raczański (Gdzie i dlaczego pojechać jesienią w góry? cz. V)”