Międzygórze

Czasem nachodzi ochota napisać też o malowniczych miejscowościach, które leżą u podnóży gór, bądź są dosłownie wciśnięte w górskie doliny. Do tych ostatnich należy właśnie Międzygórze. Dla kogoś, kto zna Sudety, mój wybór może się okazać dość banalny, dla kogoś innego – oczywisty. Mam jednak nadzieję, że dla wielu osób może to być początkiem odkrywania tego miejsca. Dla mnie Międzygórze jest miejscowością wyjątkową. Trafiliśmy tam z przyjacielem podczas pierwszych samodzielnych wojaży po tych terenach. Dla nas była to wtedy absolutna terra incognita, a zejście do Międzygórza po długim dniu wspominamy jako piękną niespodziankę.

Międzygórze położone jest u podnóży Masywu Śnieżnika, w górnej części ciasnej doliny Wilczki, na wysokości ok. 570-670 m n.p.m.  W 1840 roku okoliczne tereny stały się własnością księżnej Marianny Orańskiej – żony księcia pruskiego Albrechta Hohenzollerna. To ona, właścicielka m.in. pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, wpłynęła także na rozwój Międzygórza, które od tego czasu stawało się coraz bardziej znaną miejscowością letniskową. To co wyróżnia tę niewielką miejscowość, to piękne przykłady architektury w stylu tyrolskim, urokliwe położenie nad potokiem oraz jeden z najsłynniejszych sudeckich wodospadów. Bliskość Śnieżnika oraz sanktuarium na Iglicznej to też tylko dwie najbardziej narzucające się atrakcje turystyczne w okolicy. A jest ich przecież w zasięgu jednodniowych wycieczek (czy to pieszych, czy samochodowych) o wiele więcej.

Najpierw standardowo – wodospad Wilczki, drugi najwyższy sudecki wodospad.

Powyższe zdjęcia to oczywiście tylko kilka przykładów doskonałej architektury drewnianej, którą oglądać możemy w Międzygórzu. Podobnie też te, które prezentowane są poniżej, są tylko namiastką, dającą pojęcie o tym, że ta perełka sudecka nie lśni tak, jak powinna… A to szpetne barierki prowadzące do uroczego kościoła, pod którym spotkaliśmy tylko mnóstwo porozbijanych butelek po alkoholu (szkoda, że tego typu miejscowe „klimaty” tak bardzo szkodzą nie tylko sudeckim miejscowościom, ale licznym, potencjalnie atrakcyjnym turystycznie miejscom na Dolnym Śląsku…), a to stary kościółek, rzadki w tych rejonach przykład sakralnej architektury drewnianej, który aż się prosi o remont, a to wiele zaniedbanych budynków (najbardziej żal tych zabytkowych, choć są i inne, które jednocześnie i szpecą, i niszczeją)…

Kościół p.w. św. Krzyża (XIX w.).
 

Kościół p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP (1740-42).
 

W samym centrum…
 

Pierwszy raz w Międzygórzu byłam kilkanaście lat temu. Było lato, następnego dnia nie zostalibyśmy już przyjęci w schronisku szkolnym, bo miała być kolonia, ale w samym miasteczku panowała dość spokojna, jak na środek sezonu atmosfera. Drugi raz Międzygórze ukazało się nam chłodną, ale suchą jesienią. Dotoczyliśmy się do celu jednym z nielicznych autobusów z Kłodzka. Był środek tygodnia, a myśmy bardzo się ucieszyli, gdy znaleźliśmy otwarty sklep, w którym można było kupić cokolwiek do jedzenia. Z jednej strony należy się cieszyć, że są w naszym kraju magiczne miejsca, które jeszcze nie utonęły w zalewie kiczu, drożyzny i wątpliwych atrakcji turystycznych rodem z Podhala, z drugiej zaś boli, że tak trudno o złoty środek. Przecież odnowione zabytki Międzygórza na pewno zachwycałyby jeszcze bardziej, a ucywilizowanie skwerku czy wymiana latarni koło wodospadu na bardziej stylowe też wyszłyby na dobre (z tego typu zmian rzuciła nam się w oczy kostka brukowa w rejonie centrum miejscowości, a także liczne tablice informacyjne kierujące turystę – to już coś, ale wciąż bardzo mało…).

Nie wiem, jak Międzygórze wygląda w majowy weekend, latem czy w ferie zimowe (miejscowość ma połączenie z pobliskim, dużym ośrodkiem narciarskim) – pewnie bywa tłoczno, a może i głośno, „straganowo”?.. Mi dane było je poznać w zupełnie innych okolicznościach. I chcę wierzyć, że jeszcze będzie lśnić (tak jak na przedwojennych pocztówkach), ale jeszcze bardziej chciałabym wierzyć, że nie odbędzie się to kosztem jego uroku i piękna, które – póki co – zdaje się być niejako spowite mgłą. Mgła bywa romantyczna, ale jeśli by „wisiała” cały czas, zwłaszcza nad zabytkami, to zacznie je skutecznie niszczyć…

W jesiennym, zachodzącym słońcu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s