Zanim znów doczekamy krokusów w górach, najpierw „małe”, wiosenne preludium w postaci przebiśniegów i przylaszczek wprost z lasu bukowego na Roztoczu. (O tym, że Roztocze to nie do końca „tylko” piękna wyżyna, ale coś znacznie więcej, napisze kiedyś mój Mąż i już wiem, że użyje owych maleństw w swojej argumentacji ;).
Mimo że wiedzieliśmy, iż można je spotkać w tym, a nie innym miejscu, to, co ujrzeliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Całe połacie lasu zanurzone w bieli przebiśniegów…
Ale, ale – żeby tak pięknie wyglądać, małe przebiśniegi muszą najpierw stoczyć nie lada walkę… ze ściółką, zwłaszcza z liśćmi buków.
A potem – uff, w końcu światło, życie, swoboda. Czy to z dala od drzew…
… czy niemalże będąc do nich przytulonymi…
To jednak nie wszystko. Bo oprócz bieli i zieleni, w lesie pojawiły się też barwy niebiesko-fioletowe, czyli przylaszczki. Tutaj też walka o światło nie jest taka prosta:
Prócz wiosennych kwiatów w lasach niestety ciągle rosną… śmieci. Szkoda słów.
Dobrze, że życie jest mocniejsze. No i że w pogotowiu są już zawilce:
Coś czuję, że ciąg dalszy nastąpi 🙂