W tym roku zrezygnowaliśmy z polan i hal pełnych krokusów w Tatrach czy Gorcach na rzecz poszukiwania ich w rejonie szczególnie nam bliskim. Zwłaszcza, że na wiosnę nas tu jeszcze nie było… Oto więc krótka opowieść o przedostatnim weekendzie kwietnia oraz o wiośnie po bardzo śnieżnej zimie.
Niżej wiosna jest wszędzie. W końcu.




Nie ma się co jednak oszukiwać, nasze nadzieje związane były z nieco innymi wiosennymi roślinami. Szczególnie chcieliśmy je zobaczyć na Krawculi, choć informacje sprzed dosłownie czterech dni mówiły, że szanse są nikłe – cała hala była jeszcze wtedy przykryta śniegiem. Natura rządzi się jednak swoimi prawami, a ludzkie kalkulacje mogą zawodzić. Na nasze szczęście:) Okazało się, że na Krawculi jest już wiosna. Młoda i dość nieśmiała, otoczona płatami śniegu, ale jest…








W ten oto sposób zostaliśmy bardzo szczęśliwymi ludźmi, ale na tym swoich poszukiwań nie zakończyliśmy. Wędrówka przez hale w kierunku Lipowskiej i Rysianki dostarczała nam tego dnia kolejnych atrakcji, choć już nie przy tak dobrej pogodzie. Hala Bacmańska, Hala Gawłowska, Hala Bieguńska… piękne jak zawsze, a przecież za każdym razem inne.
Wystarczy się rozejrzeć, zejść kawałek ze ścieżki…


Życie krokusa nie zawsze jest łatwe…




Nasza krokusowa wycieczka zakończyła się na Rysiance właśnie.
Hala Rysianka, widok w kierunku Pilska i Babiej Góry. Pod nogami woda i bardzo mały na razie szczaw alpejski. Na całej hali wciąż sporo śniegu, który na szczęście dość szybko już ustępuje.Na tej słynnej widokowej hali za tydzień krokusów będzie dużo więcej – myśmy z radością obserwowali początek kwitnienia.

Tyle, na razie – w dużym skrócie – o wiośnie i krokusach w Beskidzie Żywieckim. Ci, którzy za tydzień będą na Rysiance, na pewno się ucieszą. Z dobrych źródeł (nie tylko internetowych) wiemy też, że w Gorcach oraz na Polanie Chochołowskiej, Kalatówkach i licznych innych polanach (pod)tatrzańskich jest przefioletowo od krokusów. Prawdopodobnie i tam „majówkowicze” załapią się jeszcze na jakoweś krokusowe klimaty.