Izerskie perspektywy

Kiedy na kilka dni przed wyjazdem zaczęłam namiętnie śledzić komunikaty dotyczące warunków pogodowo-śniegowych na stronie Biegu Piastów, wiedziałam jedno – może być różnie. Tak czy owak, tego, co wydarzyło się, podczas kilku ostatnich dni nie wymyśliłabym. Po raz kolejny Izery pokazały, że są całkowicie nieprzewidywalne. Był śnieg i deszcz, słońce i wiatr, ciepło i przenikliwe zimno, a pod nogami śnieg, lód i woda.

Gory_Izerskie_zima_Orle

Najlepsze warunki do biegania na nartach były dnia pierwszego, kiedy to po dwóch dniach upragnionych przez wszystkich amatorów biegówek opadów śniegu trasy w końcu przypominały coś, co można by nazwać warunkami zimowymi. Krótka wizyta u Robaczka w jego Chatce była jak zwykle owocna i przepyszna. Pociąg (kierunek Liberec) dostarczył nas w 10 minut do Jakuszyc, skąd udałyśmy się dalej piechotą. Była sobota po południu i choć w samych Jakuszycach nie czuć było tłoku, to szybko zrozumiałyśmy, że na trasie – najszybszej drodze do Orlego – jest prawdziwe zatrzęsienie biegaczy w każdym wieku i kondycji. Ilość dzieci zarówno tych biegających, jak i tych wożonych na sankach przez rodziców była naprawdę spora, a kolorytu dodawała obecność czworonogów.

JakuszyceOrle_pies

Gwarna jak zwykle o takiej porze roku i tygodnia jadalnia w Orlem szybko została przez nas opuszczona. Zdeponowałyśmy plecaki, pożyczyłyśmy narty i postanowiłyśmy jeszcze chwilę pobiegać.

Mostek_na_Izerze_zima

Z każdą godziną charakter tegorocznej izerskiej zimy zaskakiwał nas coraz bardziej. Po dotarciu na graniczny mostek okazało się, że święty Jan Nepomucen pilnujący przeprawy nie ma śniegowej czapki, a na samej kładce zalega jedynie cienka warstwa zlodowaciałego śniegu. Kto widział tutaj zimę, wie, że barierki nie bez powodu są takie wysokie – ostatnio widzieliśmy je jak ledwo wystawały ze śniegu…

Następnego dnia czekał nas chrzest bojowy, czyli bieganie z obciążeniem stanowionym przez nasze plecaki. Lekcję odebrałyśmy bardzo szybko – jest to średnia przyjemność, zwłaszcza gdy wciąż jest się na etapie szeroko pojętej nauki biegania, a pod nartami regularnie pojawia się lód. Jakkolwiek, ponury początkowo dzień nagrodził nasze wysiłki piękną pogodą po południu. Z ulgą zostawiłyśmy plecaki w Chatce Górzystów i postanowiłyśmy udać się w kierunku Polany Izerskiej i Stogu Izerskiego.

Gory_Izerskie_zima_1

Ku naszemu zaskoczeniu okazało się – po pierwsze: że z Polany Izerskiej widać Karkonosze (nigdy wcześniej nie był mi ten widok dany),

Gory_izerskie_widok_z_Polany_Izerskiej_na_Karkonosze

po drugie: na trasie czerwonego szlaku (zresztą Głównego Szlaku Sudeckiego) między Polaną a Stogiem warunki śniegowe były o wiele lepsze niż na zalodzonych drogach oznaczonych jako oficjalne trasy biegowe (szlak czerwony nie jest tak oznaczony).

Gory_Izerskie_zima_2

Stóg Izerski pomimo środku sezonu narciarskiego nie był aż tak zatłoczony jak mogłoby się wydawać, nawet język niemiecki był tym razem (o, dziwo) w mniejszości. Droga powrotna ku naszemu zaskoczeniu przebiegła (nomen omen) nadzwyczaj sprawnie, choć – w moim przypadku – upadków nie brakowało. Tak czy owak udało nam się jeszcze zdążyć na zachód słońca z Izerą w roli głównej.

Gory_Izerskie_Hala_Izerska_widok_w_kierunku_Izery

Gory_Izerskie_widok_z_Hali_Izerskiej_na_Karkonosze

Gory_Izerskie_ogladanie_zachodu_slonca_przed_Chatka_Gorzystow

O wieczorze w Chatce nie będę się rozpisywać. Jeśli ktoś nocował u Górzystów, wie, że jest to miejsce absolutnie wyjątkowe. Reklamowanie go jest zbyteczne. Nie dziwi więc, że również nasi południowi sąsiedzi szukają klimatu izerskich schronisk i chętnie nocują po naszej stronie granicy (zarówno w Chatce, jak i w Orlem).

Gory_Izerskie_Hala_Izerska_zima

Noc i poranek był niezwykle wietrzny, choć – zwłaszcza początkowo – słońce próbowało nieco zaklinać rzeczywistość. Śnieg pod nartami stał się jeszcze bardziej zlodowaciały, a w wielu miejscach powstało po prostu lodowisko. Większość Hali Izerskiej pokonałyśmy więc po śniegu i wystających licznie trawkach…

Gory_Izerskie_Hala_Izerska_lod

Na szczęście potem było już tylko lepiej i osłonięta od wiatru, leśna droga do Orlego była całkiem przyjemna (jeśli nie liczyć walki z własnym środkiem ciężkości, utrudnionej przez plecak).

Izera

Finałem naszego krótkiego pobytu była wycieczka w rejon górującego nad Jizerką Bukowca (do zdobywania szczytu skutecznie zniechęcił nas zimny, silny wiatr) oraz do samej Jizerki. Nasza decyzja o pozostawieniu nart w schronisku Orle okazała się jak najbardziej trafiona. Choć, wnioskując po ilości samochodów na parkingach, samych biegaczy w okolicy było sporo, to w wiosce śniegu było jak na lekarstwo, do tego stopnia, że szosa była zwyczajnie czarna… Cóż tegoroczna zima wyraźnie oszukuje, nawet w Izerach.

Jizerka_zima_bw

 Góry Izerskie mają dla mnie mnóstwo magii, którą odczuwam za każdym razem, bez względu na porę roku i warunki pogodowe. Tym razem udało mi się wprowadzić w ten świat bliską mi osobę, która gładko weszła w tę krainę innych pejzaży, wspaniałych schronisk oraz ciekawej historii. Jakby tego było mało, było też niespodziewane spotkanie, które na długo pozostanie w pamięci. W końcu to Izery – nasza miłość…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s