Jak w tytule.
Przyjeżdżamy do zimowej stolicy Polski i albo wysiadamy, albo przejeżdżamy przez swoiste serce miasta, czyli tzw. rejon dworców…
Tak, tak, tu gdzieś chowa się stary, neonowy szyld dworca PKP…Wydaje się, że większość miast, zwłaszcza turystycznych, podejmuje w naszym kraju walkę z chaosem i bałaganem na ulicach, który współtworzony jest także przez swoistą samowolę szyldową. Niestety, nie w Zakopanem…
Widok z zatoczki przed barem FIS (z której cały sezon słychać pokrzykiwania kierowców busów) w kierunku dworca PKS.Niedawno, jesienią, korzystając z „pozasezonowości”, wybraliśmy się na krajoznawczą wycieczkę na Gubałówkę. Oboje dawno tam nie byliśmy. Człowiek wie, że panorama stamtąd piękna i pouczająca, tyle, że w sezonie odczuwamy instynktowną obawę przed tym zatłoczonym miejscem, no i zazwyczaj do zdobycia są jeszcze jakieś inne góry w okolicy 😉
Widok z Gubałówki przesłonięty przez poskładane ławy. Nie oznaczały one bynajmniej, że bary i restauracje były puste…Fakt jest faktem, dawno mnie tam nie było, ale to, co zobaczyłam zaskoczyło mnie bardziej niż przypuszczałam. Szczyt Gubałówki jest mini-miasteczkiem (w charakterze bazaru, bądź rozbudowanego festynu) składającym się przede wszystkim ze straganów oraz punktów gastronomicznych o różnej wielkości (od małych, ruchomych budek po spore restauracje).
Grzbietem Gubałówki – knajpy, kramy, nawet mini-ścianka wspinaczkowa. Poza sezonem i poza weekendem, dlatego nie wszystko było otwarte, a i ludzi mniej, ale wcale nie mało. Rzut oka w drugą stronę…Kupić można najróżniejszego rodzaju „pamiątki”.
Od tych bardziej popkulturowych… … poprzez takie, które mają kojarzyć się z Tatrami i Podhalem… … aż po całe kolekcje z Janem Pawłem II … … którego wizerunek został smutnie i żenująco wtłoczony w „odpustowy” kicz.Od atrakcji wszelkiej maści aż huczy…
Oczywiście wszystko za stosowną opłatą.
Na tym nie koniec. Idąc w kierunku Butorowego Wierchu, mijaliśmy również plac budowy z mocno wyblakłą tablicą informacyjną. Trudno powiedzieć, co smutniejsze – rozkopana, ogrodzona działka, na której chyba nic się nie dzieje, czy perspektywa zabudowania każdej wolnej przestrzeni w okolicy…
Stan permanentnej budowy jest zresztą jednym ze stanów typowych dla Zakopanego i okolic. Czy to zakopianka, czy centrum, wszędzie można zobaczyć (zazwyczaj duże) niedokończone budynki.
Buduje się również w rejonie ścieżki pod reglami… Jedno jest pewne – wolnych pokoi w szeroko pojętym „Centrum” raczej nie zabraknie… Przy Krupówkach, w rejonie oczka wodnego [na prawo od kadru; zdjęcie było robione wcześniej, jeszcze przed ogrodzeniem terenu] też się niedawno zaczęło budować. Podobno galeria handlowa…Jedno jest pewne, coraz trudniej będzie zobaczyć Giewont z Zakopanego [skądinąd – jak mawia mój mąż – góra ta jest „skrzywdzona”, bo sprowadzona została do oklepanego emblematu…]. Ale bez obaw – innych atrakcji w tradycjonalistycznym Zakopanem nie zabraknie…
Billboardy przy zakopiance głosiły, że otwarcie 16 XII. Nie wyrobili się, czy znaleźli atrakcyjniejszy termin?… Wcale nieśnieżna zima, a na Krupówkach jak zwykle ciężko zobaczyć kostkę brukową… Parking pod Gubałówką. Chyba nikt się nie łudzi, że w Zakopanem powietrze wciąż leczy… Smog na miastem jest częstym problemem.Na koniec, podobnie jak w poprzednim wpisie – cmentarz przy Pęksowym Brzyzku. Wydawałoby się, że święta Bożego Narodzenia (podobnie jak Wielkanoc), to – prócz czasu Wszystkich Świętych – ten okres, gdy o zmarłych się pamięta. Miejskie czy wiejskie, cmentarze znów są bardziej posprzątane, w dużej mierze przyozdobione czy rozświetlone. Pęksowy Brzyzek 26-go grudnia zeszłego roku nie nosił nawet pozoru tego, że było tam „świątecznie”. Jedyne kilka zniczy paliło się przy najświeższych stosunkowo pochówkach… Nie ma widać kto pamiętać o tych, którym Zakopane tak wiele zawdzięcza… Zamiast tego można zrobić zdjęcie z oświetlonym dźwigiem spod Gubałówki, z którego skacze się na bungee. Potworkiem, który zresztą szpeci panoramę miasta z wielu stron…