Prócz zaktualizowania rankingu schronisk [który nigdy nie będzie doskonały, bo pewne rzeczy trudno „zważyć”, porównać; gdzieniegdzie byliśmy też dosyć dawno – np. od naszej wizyty w Sowie minęło już ponad 3 lata; bywa też nierzadko, że zmiany w schroniskach zachodzą czasami nadspodziewanie szybko – zarówno na dobre, jak i na złe…], postanowiliśmy w tym roku zrobić również listę tego, co z różnych powodów najbardziej nam utkwiło w pamięci.
Są to zasadniczo rzeczy pozytywne, bo wolimy doceniać zalety niż rozwodzić się nad tym, co mizerne. Jakkolwiek kilka szpilek też pozwoliliśmy wbić tu i ówdzie… [Nasze oceny dotyczą jedynie schronisk i chatek, w których nocowaliśmy w ciągu ostatnich 3,5 roku. Kompletny ich wykaz znajdzie się wkrótce w aktualnym rankingu].
I tak oto:
Nasze ulubione schronisko – Chatka Górzystów.
Najbardziej pozytywne zaskoczenie roku 2011 – Chatka Robaczka.
Największa doza serdeczności i dobrego humoru, który udziela się gościom – Cyrla (wiadomo, nie bez znaczenia jest też to, co zostanie nam tam podane do jedzenia i picia :).
Najmilszy, całkowicie bezinteresowny akcent spotkał nas w bacówce na Maciejowej (zostaliśmy poczęstowani świątecznymi ciasteczkami – nie to, że jesteśmy przekupni, ale zamiast pójść dalej, zostaliśmy tam na noc).
Nasz najbardziej osobisty stosunek do schroniska – schronisko w Komańczy (akcja ratunkowa pt. atak wyrostka robaczkowego na zawsze pozostanie w naszej pamięci, podobnie jak wdzięczność w sercach :).
Najcudniejsze ze stosunkowo łatwo dostępnych schronisk, które mimo względnej bliskości wsi wolne jest od hałasu oraz świateł z dołu, a wewnątrz wypełnione jest prawdziwie górską atmosferą – bacówka na Krawcowym Wierchu.
Najbardziej niespodziewana miłość od pierwszego wejrzenia – bacówka pod Bereśnikiem (miała nas gościć jedną noc, a w końcu stała się bazą na cały wypad).
Najsmaczniejsze jedzenie – Chatka Górzystów.
Najpyszniejsze wypieki – Chatka Robaczka.
Najpiękniejsza panorama Tatr z okien – Bacówka na Rycerzowej (w ścisłej czołówce jest też oczywiście bacówka nad Wierchomlą).
Panorama 360° w pobliżu schroniska, która najbardziej utkwiła nam w pamięci, to panorama z Wielkiej Raczy.
Perełka architektoniczna – Szwajcarka.
Najpiękniej wkomponowane w krajobraz schronisko – Samotnia.
Najbardziej towarzyskie czworonogi – bacówka pod Bereśnikiem.
Najwygodniejszy fotel, w którym cudownie było odpocząć po długim dniu marszu – bacówka pod Honem (w czerwcu 2011 był, ale czy jest tam jeszcze?…).
Najmniejszy ból z powodu stosunkowo wysokiej ceny noclegu – Orle (w pokojach ciepło, w łazienkach – czysto, zacny pan Gospodarz i klimat jadalni z kominkiem oraz pamiątkami przeszłości).
Największe pozytywne zaskoczenie, jeśli chodzi o standard pokoju – schronisko na Szrenicy.
Ogromny plus dla miejsc, gdzie można poprosić o „glebę” prosto z marszu (a nie czekać do 22-giej, aż się okaże, czy aby na pewno nie ma wolnych miejsc w pokojach, nie żebrać, czy wkradać się, gdy obsługa już nie widzi) i nie jest to tajemnica, czy wstyd. Takimi miejscami są na pewno Bacówka pod Małą Rawką oraz Bacówka pod Honem.
Najsmaczniejsze lane piwo – schronisko Sowa (piwo z Broumova, czyli Opat – mamy nadzieję, że nadal jest tam sprzedawany).
Najdroższe piwo, za które nie żal zapłacić – bo z tak cudownymi widokami i po długim dniu marszu smakuje świetnie – jest w Chatce Puchatka.
Najpiękniejszy akcent (ba, wręcz melodyjność głosu) obsługi bufetu – schronisko na Hali Ornak.
Największe pozytywne przemiany – schronisko Odrodzenie (odremontowanie tego zapuszczonego molochu musi trwać i kosztować – trzymamy kciuki; w naszym rankingu Odrodzenie znalazło się niezbyt wysoko, bo nie mieliśmy możliwości zaktualizowania naszych ocen [z lat 2009-2010] w 2011 roku – ale co się odwlecze, to nie uciecze).
Największa nadzieja na coś nowego – schronisko na Wysokim Kamieniu (za kilka lat ma przyjmować gości, na razie działa tam bufet, a serdeczność pani Gospodyni oraz piękna nowa jadalnia dobrze rokują. Zasnąć i obudzić się na Wysokim Kamieniu – o, tak!).
Wielki plus za oddzwonienie do nas – dla chatara z Niemcowej.
Najczystsza i najprzytulniejsza chatka studencka – Pietraszonka.
Najsympatyczniejsze miejsce do przenocowania w środku wsi – chatka w Zawadce Rymanowskiej.
Najmilsze z krótkich wizyt („przechodziwszy”) – sąsiadujące ze sobą: Hala Lipowska oraz Rysianka (oj, brakuje ich w naszym rankingu, brakuje…).
Najbardziej „bipolarne” schronisko w polskich górach – Morskie Oko (nie do wytrzymania w szeroko rozumianym sezonie, jest skrajnie inne poza nim, w ciągu tygodnia, najlepiej przy złej pogodzie, zwłaszcza po zmroku lub wcześnie rano).
Największa ilość zmian, remontów itp., które prócz wielu pozytywów, skutkują również nieustannie rosnącą frekwencją w sezonie i poza nim – schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (lodowata woda w kranie oraz najbardziej znane tatrzańskie toalety skutecznie odstraszały co poniektórych).
Największa ilość rzeczy lub zjawisk dziwnych, dziwacznych lub niezrozumiałych – schronisko na Hali pod Śnieżnikiem.
Największe rozczarowanie ostatnich lat, spowodowane naszymi dużymi oczekiwaniami (po I rankingu czasopisma „n.p.m.”) – schronisko na Przegibku.
Najbardziej „zgwałcona” atmosfera górska – schronisko na Skrzycznem (byłoby spokojnie, kameralnie, palił się kominek, ale… wyjący telewizor w jadalni i jego teleturniejowo-serialowy repertuar skutecznie zakłócił cieszenie się atmosferą schroniska).
To, czego komentować się nawet nie chce, czyli nieprzyjmowanie na „glebę” w Murowańcu.
Misiowi często jest smutno, gdy musi opuszczać miejsca, w których czuje się tak dobrze… Tutaj, w pochmurny ranek żegna się z Chatką Górzystów.