W naszych wędrówkach po przysiółkach przenieśmy się teraz w Beskid Sądecki.
Wędrując czerwonym szlakiem przez Pasmo Radziejowej, na wschód od Dzwonkówki, a około 2 godzin od Przehyby znajduje się niewielkie osiedle. Położone jest ono na (i poniżej) przełęczy o mało oryginalnej w Karpatach nazwie Przysłop (832 m n.p.m.).

Przez wiele osób mijane jest niemalże z rozpędu, bo gdy dzień drogi w Beskidzie Sądeckim zaplanowany jest honornie, nie każdemu (i nie zawsze) starcza sił i ochoty, by rozejrzeć się dokładniej. Z podobnego powodu i ja za pierwszym razem nie zdecydowałam się podejść do kapliczki, która jest nieco na południe od przełęczy.
Z Przysłopu można zobaczyć m.in. charakterystyczną piramidkę Wysokiej. W głębi, bardziej na lewo widoczna jest kapliczka.
Razem z drogą widoczną na zdjęciu powyżej dotrzemy tu ze Szczawnicy przez dolinę Sopotnickiego Potoku, gdzie można podziwiać wodospad Zaskalnik. Jeśli jednak nie chcemy zakończyć wycieczki na wodospadzie, możemy albo wybrać lokalny (biało-czerwony) szlak, który nas doprowadzi do bacówki pod Bereśnikiem, albo możemy – posiłkując się przez większość trasy szlakiem rowerowym – wybrać się właśnie na Przysłop. Jeśli nie lubimy wracać tą samą drogą (po co, skoro są inne możliwości?), ale nie chcemy też bardziej forsownej wycieczki takiej jak np. powrót do Szczawnicy przez schronisko na Przehybie, albo jeszcze lepiej przez Radziejową i Wielki Rogacz, warto po prostu skręcić na grzbiecie w kierunku Dzwonkówki, a następnie razem z żółtym szlakiem zejść do wspomnianej już bacówki pod Bereśnikiem (od Przysłopu nie powinno nam to zająć dłużej niż jakieś 1,5 godz.). Stamtąd do Szczawnicy już blisko i widokowo. Trzeba jeszcze dla porządku wspomnieć, że na Przysłop można oczywiście dotrzeć również od północy – wtedy możemy dać się poprowadzić znakowanym ścieżkom z Jazowska oraz Obidzy.
Przysiółkowe klimaty.
Pozostając w letnich klimatach, przenieśmy się kawałek dalej, w okolice Piwnicznej Zdroju, a dokładniej wybierzmy się zielonym szlakiem na południe, do osiedla o wdzięcznej nazwie Piwowarówka (vel „Piwowary”). Wśród opłotków, przez dość długi czas niestety po płytach, szlak dość skutecznie prowadzi nas ciągle w górę. Dzięki temu już po paru chwilach od opuszczenia dna doliny Popradu ukazują się naszym oczom piękne widoki – najpierw na samą dolinę oraz Pasmo Jaworzyny, z czasem również w kierunku Niemcowej i Rogaczy. Im wyżej, tym piękniej – mozolnie jeśli mowa o zdobywaniu wysokości, ale sielsko jeśli chodzi o krajobrazy. W pewnym momencie zauważyć można coś jakby wieżę widokową. Niestety leży ona na terenie prywatnym obok wielkiej, nowej posiadłości. Ów ogrodzony teren niech więc będzie znakiem, że blisko już do kaplicy na Piwowarówce oraz do najpiękniejszych widoków na tej trasie, mimo że podziwianych „jedynie” z niespełna 700 m n.p.m.
Widok w kierunku Pustej Wielkiej (po prawej). Kapliczka z początku XX wieku. Dom z widokiem na Niemcową. Niby łąka jak łąka, ale mieć słupek graniczny na pastwisku – to jest coś! Tak, tak, to małe białe z czerwonym. (Od razu tęskno mi się zrobiło za Zwardoniem, gdzie słupki graniczne raz z jednej, raz z drugiej strony szosy :). Widok z górnych partii Piwowarówki na domy, kapliczkę (w drzewach, na prawo od centrum zdjęcia), prywatną wieżę widokową (w głębi, po lewej – wydaje się jakby wystawała z ciemnej połaci dachu) oraz fragment Pasma Jaworzyny.Piwowarówka może być celem całkiem męczącej wycieczki z Piwnicznej – ot, choćby by zobaczyć widoki, czy odwiedzić znajdującą się tu wystawę rękodzieła. Zdaje się, że częściej jednak bywa ona albo przystankiem podczas wędrówki ku Eliaszówce czy Obidzy, albo zwiastunem początku zejścia do Piwnicznej, gdy idziemy w przeciwnym kierunku. Warto wspomnieć przy okazji, że na zalesionej Eliaszówce ma powstać drewniana wieża widokowa (hurra!). Martwi mnie jednak sformułowanie „schody terenowe”, które również w ramach tego samego projektu unijnego mają zostać zbudowane w niektórych miejscach szlaku z Piwnicznej na Eliaszówkę (gdzie?!). Czy aby nie rozpędzamy się za bardzo z tymi ułatwieniami?..