Tym razem nie szukaliśmy wiosny (choć rok temu wszędzie było jej już pełno). Na trasie naszej niedawnej podróży była najprawdziwsza zima i…
…cerkwie. A to widziane z oddali…
… a to całkiem z bliska…
Jedne lśniące na powrót blaskiem i takie, które błagają o remont…
Były krzyże przydrożne wśród śnieżnego morza…
… i takie, które wpisywały się w swoiście pojętą sielskość…
Była cisza cmentarnych figur – jedynej pamiątki po tętniącej niegdyś życiem wsi…
… i świadectwo wspólnoty różnych wyznań i narodowości…
I widoki dalekie…
Beskid Niski? Pogórze? Nie. Tym razem Roztocze Południowe – kraina raczej mało znana, dzięki czemu wciąż dzika i niezwykle tajemnicza. Wybaczcie więc, że cerkwie niepodpisane, a cmentarze nieumiejscowione. Zapewniamy, że każdy, kto będzie chciał, zdoła odnaleźć te miejsca w przewodnikach, a następnie na mapie…
Tu jest inaczej. Warto więc wysilić się, by trafić na przykład tam, gdzie sąsiadujące ze sobą mogiły, znaczone są przez alfabet łaciński, cyrylicę i niemiecki gotyk.