Stołowe (Gdzie i dlaczego w góry jesienią? cz. IX)

Góry Stołowe z całą pewnością są obok Karkonoszy najbardziej popularnym pasmem Sudetów. Wiele osób, które Sudetów nie penetruje systematycznie (bądź wcale), ma jednak w głowie zachowany czy to obraz labiryntu Błędnych Skał, czy urwisk Szczelińca, gdzieś-kiedyś z wycieczką klasową, dawno temu… W najgorszym przypadku niemal każdy coś na ten temat słyszał. Bo i są to góry wręcz wymarzone tak dla młodszych, jak i starszych – stosunkowo nieduże wysokości względne oraz krótkie czasy, w jakich zdobyć można szczyt czy inny punkt widokowy, są odwrotnie proporcjonalne do naprawdę spektakularnych panoram, fantastycznych form skalnych czy innych cudów, których tu niemało.

Wraz z tym, rzecz jasna, powstaje pewien mankament – najsłynniejsze atrakcje tutejszego parku narodowego są od maja do września wręcz szturmowane, tak przez indywidualnych turystów, jak i grupy wszelkiej maści. Również z tego powodu kilka lat temu postanowiliśmy, że musimy sprawdzić jak smakuje tutaj jesień. W końcu się udało. Nasz październikowy, sudecki urlop tym razem rozpoczął się właśnie od Gór Stołowych. Zapraszamy więc do przejrzenia kilku argumentów ZA jesienią tutaj.

Koruna widziana ze Szczelińca.

Już podczas marszu niebieskim szlakiem z Radkowa w kierunku Skalnych Wrót (warto zaznaczyć na wstępie, że poza sezonem nie ma możliwości dojazdu komunikacją publiczną do Karłowa, który dla większości turystów jest punktem startu tak na najwyższą górę w okolicy, jak i do innych sztandarowych atrakcji) zaskoczyła nas obfitość przebarwiających się drzew liściastych, w tym oczywiście również buków.

Złoto towarzyszyło nam zarówno podczas marszu szosą…

…jak i tworzyło bajeczne sklepienia w lasach pełnych skał…

…czy współtworzyło paletę barw widzianych z góry.

Im wyżej, tym liści coraz mniej, z jednej strony więc ciepłe barwy urozmaicały chłód piaskowcowych tworów…

…z drugiej – bezlistne gałęzie odsłaniały widoki skrywane przez ostatnie kilka miesięcy pod zielenią…

Komfort przebywania w takich miejscach jak Tron Liczyrzepy, Piekiełko w Szczelińcu czy tarasy widokowe całkiem samotnie jest naprawdę bezcenny. Oczywiście nie możemy liczyć na takie ekstrawagancje w pogodne weekendy (chyba że wcześnie rano, bądź wieczorem). Podobnie rzecz się ma z popularnymi (i przyjaznymi) schroniskami – na Szczelińcu i w Pasterce – gdzie w sezonie (zarówno letnim, jak i zimowym) oraz w weekendy trudno oczekiwać, by świeciły pustkami…

Wieczorne zorze nad Karkonoszami obserwowane z najwyższego punktu Szczelińca.

Jeszcze bardziej ciszy dotknąć można było po drugiej stronie granicy, gdzie nie spotkaliśmy absolutnie żadnego turysty czy nawet grzybiarza. (Nie liczymy oczywiście mieszkańców Machovskiej Lhoty oraz gości gospody „U Lidmanů” :).

Generalnie zresztą bogactwo form skalnych ukrytych w lasach dosłownie rzut beretem od Pasterki jest naprawdę zaskakujące.

Większość naszych rodaków utożsamia czeską część Gór Stołowych z tym, co najbardziej spektakularne, czyli ze skalnymi miastami (Teplice i Adrszpach), więcej zazwyczaj interesuje nielicznych. I całe szczęście, bo dzięki temu nawet w sezonie natężenie ruchu turystycznego w rejonie Broumovskich Ścian jest skrajnie różne od tego, co dzieje się u nas na Szczelińcu czy w Błędnych Skałach, a u braci Czechów – w skalnych miastach.

Szczeliniec widziany z Božanovskiego Špičáka.

Jesień ma jeszcze inną zaletę – bezlistne gałęzie, suche, pozginane albo wręcz położone po pierwszych przymrozkach (lub śniegach) trawy, krzewy (i inne chaszcze) często odsłaniają to, co pozostało po dawnych mieszkańcach wyludnionych lub całkowicie nieistniejących miejscowości – podmurówki domów i innych budynków, fragmenty ścian, odrzwi, okien… W lecie czy zimą wiele z tych śladów jest często niedostrzegalnych. Ujawniają one swoją obecność łaskawiej jesienią oraz wiosną…

 

Jesień w Karłówku, którego już nie znajdziemy na mapach.

Na koniec będzie o tym za co pokochaliśmy jesień bez pamięci – spektakle chmur i mgieł. Szczeliniec (również dzięki położeniu schroniska niemal na samym szczycie) jest doskonałym punktem widokowym, który potencjalnie wręcz idealnie nadaje się do obserwowania morza mgieł. Jak to może wyglądać? Ano tak:

Z lewej widoczna Koruna, na horyzoncie majaczą Góry Suche z charakterystycznym, stromo ściętym kształtem Waligóry.

Taniec chmur między Božanovskim Špičákiem i Koruną.

Jeseniki z Pradziadem nad morzem chmur.

Masyw Śnieżnika oraz Jeseniki (po lewej, na horyzoncie).

Kościół w Pasterce (pod chmurami) i Karkonosze (ponad chmurami).

Nawet jeśli kolorowych liści za chwilę będzie już naprawdę mało, na niejeden bajeczny spektakl tej jesieni można wciąż na pewno liczyć. Także w Górach Stołowych.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s