Z dala od popularnych szlaków, na Orawie, u podnóży Beskidu Żywieckiego położona jest studencka baza namiotowa Madejowe Łoże prowadzona przez Studencki Klub Górski w Warszawie.
Jest tu wszystko, co potrzeba, by w spokoju, wśród dobrych ludzi i miłych okoliczności przyrody funkcjonować i odpoczywać – czy to po intensywnym dniu w górach, czy tak, po prostu…
Jest oczywiście, gdzie gotować, spożywać i przesiadywać…
Jest zaplecze sanitarne różnej maści, czyli np. umywalnio-zmywalnia, gdzie nawet można korzystać z lodówki…
Jest i wychodek super wygodny…
By usprawnić poruszanie się po bazie opracowano system czytelnych drogowskazów…
a także kładek i mostów…
…niekiedy śmiało poprowadzonych…
Prócz namiotów bazowych (w ciekawy deseń), oferujących noclegi zbiorowe, istnieje również możliwość postawienia własnego apartamentu…
Odkryć tu można np. skansen…
…z zabytkową architekturą…
[jest też market, ale cicho-sza]
Czas można spędzać na wiele bazowych sposobów (np. przy ognisku), ale gdy nadejdzie odpowiednia ku temu pora (nie mówię, że koniecznie wieczór), można wymknąć się i ruszyć ku potokowi… Jeśli przed brodem (mostek jest obok) skręcimy w lewo, po przejściu ścieżką kilkudziesięciu metrów, usłyszymy szum. To znak, że jesteśmy na miejscu. Niewielki „basenik” przy sztucznej kaskadzie zachęca, by skorzystać z ochłody, którą tylko zimny potok może dać latem…
Na uważnych będzie czekał bonus w postaci widoku:
Ogólnie jest sielsko dość, zarówno o poranku, jak i nocą, gdy wszelka zwierzyna, zwłaszcza latająca, odzywa się głosami jakby nie z tego świata. (A w lipcowy, ciepły wieczór nie brakuje również światła świetlików).
No dobrze, ale jak tu właściwie trafić? Ano, najprościej rzecz ma się z Podwilka, czyli z drogi na Chyżne (niestety szosę słychać również na bazie, zwłaszcza nocą). Tutaj przy odpowiednim skręcie natrafimy na poliglotyczny(!) znak…
…a droga, która nas prowadzi jest oczywista i malownicza…
Nieco inaczej sprawa się ma, jeśli chcemy dotrzeć tu od szlaku niebieskiego, który przebiega na północ od bazy, malowniczymi pagórami i łąkami (również z widokami na Babią Gorę).
My niebieski szlak osiągnęliśmy od strony Zubrzycy Górnej. Oznaczenia po drodze były – powiedzmy – dość skąpe, a sam skręt na szlak dojściowy do bazy był niemalże niewidoczny:
…wejście w ścieżkę wyglądało zaś tak (częściowo oświetlony pień, to właśnie miejsce ze strzałką i napisem BAZA):
Jak się już wie, to jest łatwo, ale… Tak więc, aby ułatwić nawigację tym z Was, którzy na Madejowe Łoże chcą się wybrać, przygotowaliśmy kilka wskazówek. Jeśli idziecie od strony Przełęczy nad Wąwozem (czyli od zachodu), łatwo na swojej trasie rozpoznacie krągłą kopułkę szczytu zwanego Wolnikiem (ależ nas tu na podejściu gzy dręczyły!). Po zejściu z niej, mimo tego, że znak szlaku pojawia się gdzieś po prawej, za zaroślami, w drzewach, kierujcie się cały czas drogą, która prowadzi na przełęcz. Ta, w swoim najniższym miejscu jest mocno podmokła. Należy minąć ów najniższy punkt, zacząć podchodzić i po dosłownie kilkudziesięciu metrach szukać po prawej, na granicy lasu wejścia w ścieżkę. [Być może, jeśli idzie się od wschodu, tj. od strony szczytu zwanego Beskidy, są tam jakieś lepsze oznaczenia, które doprowadzają do bazowego traktu, ale tego nie wiemy]. Jeśli stoimy tyłem do wejścia na ścieżkę i popatrzymy w lewo, zobaczymy taki widok (na czerwono zaznaczona droga, którą schodzi się z Wolnika ku przełączce; na samej przełączce drogę od łąki oddzielają pojedyncze drzewa):
…jeśli popatrzymy zaś w prawo, zobaczymy mniej więcej to:
Prawdopodobnie i tak dobrze, że akurat łąka była skoszona… Po wejściu w ścieżkę opisaną jako dojściowa do bazy, nie należy się zrażać jej pozornie małą wyrazistością…
…możemy być bowiem pewni, że tutaj prowadzić nas będą jaskrawe trójkąty otoczone białą farbą
Gdy po drodze, na drzewie (nieco w głębi, po lewej stronie) spotkamy starą, zacierającą się tabliczkę bazową, ma nas ona jedynie utwierdzić, że szlak prowadzi drogą. Na niewielkiej polanie przy skrzyżowaniu dróg w kształcie litery T, gdzie obecnie składowane jest drewno, warto się zatrzymać i zauważyć znajomy kształt…
Gdy po lewej miniemy krzyż, będzie to znaczyć, że jesteśmy już bardzo blisko. Gdy przejdziemy przez potok – jesteśmy prawie w domu.
Z Madejowego Łoża zabraliśmy dobre wspomnienia (również, a może przede wszystkim gościnności i serdeczności) i na pewno tam wrócimy.