Słowacja to nie tylko góry i tysiące kilometrów szlaków, z których wiele uczęszczanych jest… sporadycznie. Ten piękny, karpacki kraj to również bajeczne przykłady drewnianej architektury, zarówno in situ, jak i w skansenach. Gdy więc podczas mijającego właśnie lata lejący się z nieba żar skutecznie weryfikował nasze plany, postanowiliśmy odrobić zaległą pracę domową. Co parę dni organizowaliśmy swoją wędrówkę i podróż tak, by móc zobaczyć kilka bardzo ciekawych i niezwykle malowniczych miejsc…
I tak z Hali Rycerzowej nasza droga w Małą Fatrę prowadziła przez skansen w Vychylovce, czyli uroczo położone Muzeum Wsi Kiszuckiej (Muzeum kysuckej dediny).
Innym razem przemieszczając się w okolicach Rużomberoka, postanowiliśmy (w końcu) udać się do Vlkolinca, czyli wsi z listy UNESCO. Ten absolutnie nas nie zawiódł. Jest pewna szansa, że takie odczucie zawdzięczaliśmy również faktowi, że ruch turystyczny był niewielki (najpewniej w upał naród wolał moczyć się w basenach niż ryzykować jakąkolwiek przestrzeń bez cienia i wody). Tak czy owak – podobało się bardzo…
Następny na naszej trasie był skansen w Martinie, niegdyś planowany jako potężne Muzeum Wsi Słowackiej (taka nazwa zresztą obowiązuje). Trafienie do niego gdy jest się bez samochodu może nie jest banalne (wysiadamy na końcowym i idziemy przez osiedle bloków), za to widoki rozciągające się wokół niego – absolutnie rewelacyjne. Nad starymi chałupami i kościołami króluje kompletna Mała Fatra (Krywańska i Martinské hole) oraz Wielka Fatra. Powierzchnia muzeum oraz ilość obiektów jest imponująca, dobrze więc zarezerwować sobie tutaj nieco więcej czasu. Warto.
Na deser były słynne – nie mniej niż Vlkolinec – przytulone do Strażowskich Wierchów Čičmany. Tutaj dotarliśmy akurat, gdy odbywał się maraton rajecki, który w miejscowości miał (zdaje się) swój półmetek… W Čičmanach turystów było naprawdę sporo, łącznie z wycieczkami przybyszów z Dalekiego Wschodu.
Nie trzeba być wielbicielem ani znawcą ludowej architektury (i kultury) jakiegokolwiek kraju, aby radość sprawiało podziwianie sielskich krajobrazów czy chodzenie między starymi chałupami i zaglądanie do ich wnętrza. Większość skansenów, jakie było nam dane kiedykolwiek odwiedzić, to naprawdę dobra przestrzeń zarówno na spacer, jak i do wybiegania się dla dzieciaków. To również doskonała alternatywa, gdy chcemy odpocząć od mozołu górskich wycieczek lub po prostu coś zwiedzić. Dla wszystkich zaś, którzy interesują się ciut bardziej, każde ze wspomnianych wyżej miejsc będzie bardzo wartościowe, mimo tego, a może raczej dzięki temu, że są od siebie różne. O szczegółach opowiemy jednak innym razem.