Wśród zielonych walijskich wzgórz dostrzec można coś jeszcze…
Białe plamy to znane nam owce, ale jest cos jeszcze… Może tutaj trochę lepiej?
Jako że byliśmy przez przyjaciół poinformowani o możliwości zobaczenia takich miłych i dla nas nietypowych stworzeń – jakby nie patrzeć – górskich, dość sumiennie ich wypatrywaliśmy. Było tak zwłaszcza na początku naszej wycieczki, gdy jeszcze nie mieliśmy pewności, czy jakieś dalsze widoki w ogóle nam się ukażą. Po osiagnięciu wysokości nasza uwaga skierowała się bardziej na bajkowy, zielony krajobraz i jego ogrom. O kucykach zapomnieliśmy. W pewnym momencie mój Mąż zawołał mnie: „Chodź, spodoba Ci się!”. Nie wiedzieć czemu, w ogóle nie spodziewałam się tego, co za chwilę zobaczyłam, a wyglądało to mniej więcej tak:
Tak zaczęła się kucykowa część naszego spaceru. Gapiliśmy się jak wariaci na kucyki, które się pasły, piły, biegały, opiekowały młodymi…
Niby trochę oswojone z obecnością ludzi, ale jednak specjalnie przeszkadzać sobie nie dają.
Jak już nie mają innego pomysłu, po prostu odwracają się zadami i mają wszystko w… poważaniu:
W końcu każdy wie, że w weekendy w górach bywa tłoczno…