Niespodziankom nie ma końca. Prawda jest bowiem taka, że nie po to przecież jeździmy w Karkonosze, by szukać pozostałości po dawnych osadach, a tu proszę – wybór (po raz pierwszy) mało uczęszczanego biegnącego północnym zboczem Kowarskiego Grzbietu zielonego szlaku i dalej – Tabaczanej Ścieżki jako drogi dojściowej z centrum Karpacza na Przełęcz Okraj okazał się, z każdej strony, owocny. U początku pięknej letniej soboty, kiedy można było się spodziewać, że grzbiet główny Gór Olbrzymich (a w szczególności Śnieżka) będą kolorowe od ludzi, na wspomnianej trasie można było się cieszyć pięknym porankiem tylko i wyłącznie w otoczeniu przyrody.
Mniej więcej w połowie trasy na Okraj, czyli (idąc od Karpacza) chwilę przed skrzyżowaniem z żółtym szlakiem łączącym Kowary ze Skalnym Stołem wchodzimy na teren dawnej górskiej osady oznaczonej na mapach jako Budniki.
Choć pora roku, jaką jest lato, to obok śnieżnej zimy najmniej odpowiedni czas na poszukiwanie w gęstych zaroślach podmurówek i piwniczek, Budniki to i owo przed nami odkryły.
Powsie jak powsie, ktoś powie. Może i tak, ale warto na nie zwrócić uwagę z pewnego bardzo aktualnego powodu. Otóż teren jest „zaopiekowany”. Jak można dowiedzieć się na jednej z tablic informacyjnych na terenie tego nieistniejącego przysiółka, w 2010 roku powstała grupa miłośników tego miejsca, której celem jest ocalenie od zapomnienia jego historii. Spotykamy więc tabliczki wskazujące np. centrum osady albo ukazujące na dawnych fotografiach konkretne domy i inne budynki.
W wiacie turystycznej znajduje się mini galeria zdjęć, dzięki którym można jeszcze lepiej wyobrazić sobie, jak wyglądały przed wojną Budniki oraz jakie widoki musiały się z nich roztaczać (!).
Wygodniej poznawać Budniki idąc w odwrotnym kierunku – od skrzyżowania żółtego szlaku z Tabaczaną Ścieżką. Wtedy najpierw dowiemy się, gdzie właściwie jesteśmy, a następnie możemy eksplorować. Dowiemy się więc, że początki przysiółka sięgają wojny trzydziestoletniej, kiedy to powstały również inne osady, które także znajdziemy na mapach na północny-wschód od Budnik (Górne Miasteczko, Dolne Miasteczko). Nazwa Budniki usankcjonowana została w 1949 roku, wcześniej były tu Forstbauden, Forstlangwasser, następnie Leśne Zacisze. Domostw było kilkanaście, powstała również filia szkoły i dwa schroniska, a liczba ludności w pewnym momencie osiagnęła ponad 70 osób. Niemal przez jedną trzecią roku nie docierają tutaj promienie słoneczne, stąd mieszkańcy mieli zwyczaj witania i żegnania słońca. W latach 50-tych rozpoczęto w okolicy prace poszukiwawcze rud uranu, co spowodowało wyludnienie osady. Przez jakiś czas funkcjonowało tu jeszcze schronisko studenckie.
Nie ma co się oszukiwać, gdyby nie oznaczenia, Budniki byłyby jedynie znane garstce pasjonatów oraz bardziej uważnych turystów, którzy nie przeoczyliby pozostałości widocznych w terenie. Wszyscy, którzy chcą dowiedzieć się jeszcze więcej, mogą odwiedzić stronę internetową budniki.pl (to prawdziwa kopalnia wiedzy) i/lub ściągnąć aplikację, która będzie służyć jako przewodnik w terenie. Warto też wspomnieć, że „Szlak miłośników Budnik”, w ramach którego oznaczono teren, tworzy pętlę (na naszej wysłużonej mapie oczywiscie jeszcze jej nie ma) – idąc od Karpacza można pójść prosto w kierunku centrum Budnik lub bardziej na południe, drogą w kierunku Ponurej Kaskady (ta powinna być na Waszej mapie), a następnie dalej na północny-wschód, do Tabaczanej Ścieżki.
Wszystko ma plusy i minusy. Chyba nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby każde powsie (zarówno w Sudetach, jak i Karpatach) było tak właśnie, dość dokładnie opisane w terenie. Pewnie ukradłoby to nieco czaru i tajemniczości wielu miejscom, zwłaszcza tym, gdzie pozostałości są o wiele bardziej subtelne (Beskidy, Pogórza…). Z drugiej jednak strony, miejsce takie jak Budniki cieszy mnie bardzo i chciałoby się, by (przynajmniej tu i ówdzie) takie inicjatywy się pojawiały, rozbudzały ciekawość zarówno „tubylców” (zwłaszcza uczniów), jak i turystów, którzy szukają czegoś więcej niż wydeptanych przez tysiące stóp ścieżek i promenad.