Najpiękniejsza, oczywiście, moim zdaniem, choć fakt faktem nie jestem odosobniona w swej obsesyjnej miłości. Ba, śmiało mogę założyć, że nie mniej niż jedna trzecia narodu słowackiego chętnie by się ze mną zgodziła*.
Krywań od dawna działał na moją wyobraźnię, o czym już niegdyś napisałam. Przyszedł więc czas, by pokazać go nieco dokładniej. Dla mnie jego postać to charakterystyczna piramid(k)a widoczna z tak wielu miejsc, czy to w Tatrach Wysokich…
Z Zawratu.
czy Zachodnich…
Mało kto wie, że można go zobaczyć również z zakopianki czy… Gubałówki (choć tu chodzi dokładnie o jego wierzchołek)
Wierzchołek Krywania wystający nad granią; po lewej Kasprowy Wierch.
Jego charakterystyczna sylwetka oraz położenie „w połowie” łańcucha Tatr pozwalają stosunkowo łatwo zidentyfikować go podczas podziwiania tatrzańskich panoram z różnych zakątków naszych Beskidów.
Przyuważony w drodze ze Skrzycznego na Baranią Górę…
… z Wielkiej Raczy…
…czy z Hali Rycerzowej…
…albo wschodniej części Worka Raczańskiego.
Ze zboczy Kubiesówki…
…czyli w drodze z Glinki na Halę Krawcula…
Wystający znad grani fragment piramidy Krywania widziany z Ćwilina…
…czy już w nieco większej okazałości obserwowany z Krzysiów.
Miło jest „odkryć”, że dla Słowaków (dla których Krywań jest tak samo oczywisty jak dla Polaków Giewont) ma ona kształt nieco inny, bo widziany przecież z drugiej, południowej strony łańcucha Tatr. Bynajmniej nie jest on w jakikolwiek sposób mniej okazały czy skromniejszy. To przecież stąd najlepiej widać, że – jak głosi legenda – skrzydło anioła musnęło szczyt i dlatego właśnie jest on zakrzywiony…
Wspaniale też znaleźć się po słowackiej stronie Tatr Zachodnich, by móc zobaczyć go w takim kształcie…
Bardzo godnie prezentuje się również górując nad Liptovską Marą…
Widok z trasy kolejowej Liptovský Mikuláš – Ružomberok.
I choć muszę przyznać, że te widoki (z południa i od zachodu) smakują mi coraz bardziej, to i spojrzenie z poziomu słowackich Tatr Wysokich, do którego przed latami również przywykłam, nie przestaje mieć swojego uroku…
Spojrzenie z pociągu na trasie Poprad – Liptovský Mikuláš (Krywań pierwszy z lewej).
Czy się komuś podoba, czy też nie, trudno zaprzeczyć, że góra ta robi wrażenie swoim ogromem, zarówno z bliska…
…jak i z całkiem daleka…-
* O „świętych” górach Słowaków czytaj tutaj.