Kilka refleksji schroniskowych (i nie tylko) z roku minionego

W zeszłym roku pokusiliśmy się o „Bardzo subiektywny ranking schronisk inaczej”. I zasadniczo jakowyś rewolucyjnych zmian we wspominanych tam kwestiach nie odnotowaliśmy. Tym razem więc zajmiemy się podsumowaniem tylko ubiegłego roku w kontekstach klimatów schroniskowych (lub do schroniskowych zbliżonych).

Prezentujemy poniżej dość luźne zestawienie tego, co nas szczególnie urzekło oraz tego, co nas zwyczajnie (bądź niezwyczajnie) zasmuciło czy też rozzłościło. (I w pierwszej, i w drugiej grupie trudno byłoby o jakąś hierarchię, wszystko jest więc po prostu „od myślników”).

„Źle się dzieje w państwie duńskim…”, czyli co spowodowało nasz smutek/złość/żal.

– zastępowanie dachów gontowych imitacją gontopodobną (rzecz dotyczy większości remontowanych ostatnio obiektów PTTK); boli zarówno, gdy patrzy się na urokliwe schroniska w ten sposób skrzywdzone, jak i gdy ma się świadomość, że wielki, piękny, gontowy dach dawnego Domu Turysty w Zakopanem już nie istnieje.

– remont (przebudowa) i przekształcanie zakopiańskiego Domu Turysty w hotel.

– zmiany w klasycznej do niedawna bryle architektonicznej bacówki na Rycerzowej – pierwszej „Moskałówki” w naszych górach.

rosnące ceny noclegów w wielu schroniskach plus wieloaspektowe psucie się obyczajów, które zdaje się postępować. Z jednej strony przykładem mogą być opłaty za wrzątek, w miejscach gdzie nie ma bynajmniej problemu ani z wodą, ani z prądem, z drugiej – potężna ilość „alkoturystów”, którzy nocują w schroniskach zwłaszcza w weekendy.

– coraz częstsze żądanie zaliczek od turystów indywidualnych przy rezerwacji noclegów w schroniskach. Zdaje się, jest to standardem już nie tylko w Tatrach, ale także na Markowych Szczawinach czy Hali Krupowej. I choć sprawa może drażnić i zasadniczo do niczego dobrego nie prowadzi, to nie jest całkowicie jednoznaczna (zostawmy w tym momencie dyskusję, czy w schroniskach górskich w ogóle powinna istnieć możliwość rezerwacji, bo nie skończymy tematu do przyszłego roku). Póki co gorąco apelujemy do wszystkich, którzy mają w nawyku rezerwowanie sobie miejsca przed przyjazdem: Ludzie Kochani! Jeśli rezygnujecie z wyjazdu, bądź już w trakcie wędrówki wiecie, że nie dotrzecie w dane miejsce na noc, zadzwońcie i odwołajcie nocleg! To przez ludzi niepoważnych, którzy rezerwują na tą samą noc kilka schronisk, a potem i tak zostają w mieście, bo zmienili plany, właśnie „dzięki” nim ajenci żądają zaliczek. Pomijam o wiele ważniejszą kwestię, a mianowicie, że – zwłaszcza w zimie – oczekiwanie na turystów, którzy się zapowiedzieli, może mieć zupełnie inny ciężar gatunkowy…

– ekspansja pojazdów silnikowych w naszych górach. Jeżdżą, pędzą, hałasują, smrodzą, straszą i ludzi, i zwierzynę, niszczą szlaki. Wielka szkoda, że wśród osób, które uprawiają tego typu „sport”, można spotkać także tych, którzy mają opinię górskiej elity… O tym innym razem.

Nie tylko quady i motocykle – w niedzielne, jesienne popołudnie na szczycie Ćwilina można było zobaczyć także samochody. Ot, takie miejsce piknikowe… (Na zdjęciu widok w kierunku Lubonia Wielkiego).

naliczanie ceny za nocleg bez konsultacji z turystami (nie w ich obecności) – niestety spotkało nas to na Hali Lipowskiej („niestety” także dlatego, że pod wieloma względami obiekt ten może świecić przykładem – np. jeśli chodzi o czystość czy utrzymanie pokoi). Byliśmy w niedzielę wieczorem, poza sezonem; Szefowej nie było (sympatię naszą zdobyła już dawno, gdy jedynie zamieniliśmy parę słów zatrzymując się na pyszną pomidorówkę). Niby wszystko OK, ale ogólnie czuliśmy, jakbyśmy zawadzali (klimat w stylu: „Cholera, już byłby spokój, ale musieli przyjść”. Na swoje usprawiedliwienie mamy, żeśmy się grzecznie zapowiedzieli właśnie po to, by niespodzianki i takowej reakcji nie było [bo jak się zapowiadamy, to przychodzimy]). Pan się pospieszył, policzył i nabił po swojemu (nie mieliśmy więc szansy poprosić pokornie o uwzględnienie zniżek), i chyba niespecjalnie widział w tym problem… Rekompensaty, nawet symbolicznej, żeśmy nie dostali, a okazja była, bo zamawialiśmy jedzenie (smaczne, ale drogie).

Przejdźmy jednak do spraw bardziej pozytywnych:

„Serce roście…”, czyli jest dobrze/chce się wracać/oby tak dalej.

– należąca do Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu bacówka na Jamnej (na Pogórzu Cięzkowickim). Mimo sobotniego tłoku i grupy mocno imprezującej (nie w bacówce, a pod wiatą w jej pobliżu) zakochaliśmy się w Jamnej bez pamięci. Z widokami bywa różnie, pod bacówkę można podjechać samochodem, jest popularna, w pewnych kwestiach zewnętrznych może przypominać agroturystykę (posiada np. boisko do siatkówki)  – a jednak znaleźliśmy to coś, co sprawia, że chce się wracać. Jakieś konkrety: przemiłe panie z obsługi, PYSZNE jedzenie, przyjazne ceny, dużo dobrej przestrzeni do rozbicia namiotu, wyposażona kompletnie kuchnia turystyczna, ciekawa wystawa fotograficzna w jadalni… Miejsce jest przyjazne także rodzinom z dziećmi (m.in. dzięki możliwości spania w niewielkim budynku obok bacówki czy temu, że do dyspozycji dzieciaków jest plac zabaw). Mankament? Bywa tłoczno. Ale naprawdę, trudno się temu dziwić. (Warto mieć świadomość tego, że bacówka ta była niegdyś obiektem PTTK. Budynek w stanie błagającym o remont stał się w 1997 roku własnością uniwersytetu i jak widać, wszystko działa doskonale).

ośrodek rekolekcyjny na Śnieżnicy – czysto, niedrogo, cicho. Choć z założenia nastawiony jest na grupy, to zwłaszcza poza sezonem stanowi idealne miejsce dla osób szukających spokojnego noclegu (bez konieczności alkoholowego imprezowania). A że Beskid Wyspowy nie cierpi na nadmiar schronisk – miejscówka jest warta polecenia.

schronisko na Głodówce – po likwidacji zakopiańskiego Domu Turysty, jak dla nas najbardziej przyjazne miejsce do spania w szeroko pojętej okolicy. Jako że nie wszyscy doczytują cenniki na stronach internetowych do końca,  warto wiedzieć, że z własnym śpiworem, płacimy o 5 zł mniej za noc. W sezonie, domyślamy się, jest tu tłoczno, ale generalnie polecamy, zwłaszcza że latem można rozbić namiot. Problemem jest  dojazd tzw. komunikacją publiczną. Kto zna, ten wie. Niby trasa na Palenicę Białczańską jest popularna, ale nie wszystkie busy jeżdżą przez Głodówkę (czyli przez Bukowinę i Poronin), poza tym w przepełnionego busa i tak nikt nie wsiądzie (ani w jedną, ani w drugą stronę), zaś poza sezonem – transport to prawdziwa zagadka, co przyznają także miejscowi… Ostatnio staliśmy w niedzielny poranek (tylko) około godziny. Kierowca, który nas załadował do busa, twierdził, że wrócił tą trasą tylko dlatego, że zobaczył na przystanku znajomego. Optymistom łapiącym pod naszymi Tatrami stopa, proponujemy natomiast ZAWSZE najpierw ustalać, czy ktoś ich zabiera naprawdę „na stopa”, czy pod koniec wcale niedwuznacznie zasugeruje należącą mu się opłatę (oczywiście chodzi tu o pojazdy z rejestracją lokalną). I proszę nam wierzyć, wiemy, co mówimy.

Zachodnie zorze obserwowane z Głodówki.

– schronisko Koliba na Przysłupiu Caryńskim. Bajecznie położony obiekt należący do Politechniki Warszawskiej. Choć pewnie kontrowersyjny dla osób pamiętających starą chatkę studencką (bo nie jest już chatką w żadnym calu), to jednak jest to miejsce dość wyjątkowe. Otóż można się tu przespać zarówno w pokoju z łazienką, jak i… na podłodze. I nie tylko wtedy, gdy nie ma miejsc w pokojach, ale po prostu, na życzenie. Latem oczywiście można rozbić namiot.

– najsmaczniejsze z najprostszego jedzenia zamówionego w schronisku – grzanki z masłem czosnkowym w bacówce na Jaworzcu.

– coś ekstra – bułeczki z jagodami wypiekane na Hali Boraczej. Mniam! Aha, pomidorówka też była rewelacyjna.

– jedzenie w bacówce pod Honem – jest naprawdę niezłe, bo: jest smacznie, porcje są duże, zaś ceny rozsądne. Da się! No i uśmiechnięta obsługa. To naprawdę działa.

– dowód na to, że nie ma rzeczy niemożliwych: w dwóch schroniskach z dość specyficzną opinią (Markowe Szczawiny oraz Przysłop pod Baranią Górą) spotkaliśmy się (w martwym sezonie) z dużą dozą serdeczności – życzliwość i uśmiech obsługi potrafią zdziałać cuda i ogrzewać zimne ściany. Pewnym jest, że obydwa te miejsca są dość kontrowersyjne. Koszmarny budynek na Przysłopie, nie tylko naszym zdaniem, mało ma wspólnego ze schroniskiem (choćby się na rzęsach stanęło, to nie przeobrazi się on w klimatyczną bacówkę). Zaś nowemu gmachowi na Markowych, z różnych powodów, ciężko będzie ściągać do siebie większą ilość plecakowych wędrowców niż przybyszów, dla których warunkiem koniecznym w górach jest ciepła woda, pościel oraz bar. Należy jednak zauważyć, że serdeczne podejście do przychodzącego, zmęczonego człowieka ma niezwykłą moc. A jak wiadomo, wcale nie w każdym schronisku można się z nim spotkać… I jak lew będę bronić mej teorii, że poza sezonem, gdy śpi się w pustym, bądź niemal pustym schronisku, klimat tworzy w pewnym sensie samo miejsce (jakoweś genius loci po prostu jest albo go nie ma) oraz jego gospodarze (obsługa). Przykład? Co z tego, że my-turyści będziemy spędzać miły wieczór przy świecach i kominku,  wspominać zadziwienia z dnia, który minął, czy snuć plany na następny, gdy nagle naszą błogość przerwie ostentacyjne rozpoczęcie sprzątania jadalni, która za chwilę będzie zamknięta… I nie mam na myśli alkoholowego siedzenia do 4 nad ranem z pokrzykiwaniami i piskami w rolu głównej, ale zwyczajne, schroniskowe wieczory. Oczywiście, można przenieść imprezę do pokoju (jeśli ma się pewność, że nikomu to nie będzie przeszkadzać – jestem jednak zwolennikiem reguły, że zasadniczo pokoje w schroniskach mają służyć do spania), ale faktem jest, że zazwyczaj właśnie jadalnie są tymi miejscami, które gromadzą, integrują oraz mają swój klimat. I trudno je zastąpić świetlicami (ależ to słowo jest dziwne), zwłaszcza gdy huczeć będzie w nich telewizor…

Wracając do sedna – żebyśmy się dobrze zrozumieli: ani Markowe, ani Przysłop nie podbiły naszych serc, ale pamięć o dwóch miłych wieczorach zostaje z nami – bo wspomnienie rozmów i uśmiechów jest silniejsze niż wrażenia z mało schroniskowych korytarzy czy pokoi. Dziękujemy za zwykłą, ludzką życzliwość.

W bacówce na Brzance na Pogórzu Ciężkowickim.
 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s