Jak bowiem nazwać niepełne trzy dni na terenie tego popularnego turystycznego raju?.. Zobaczyliśmy to, co najbardziej znane, czyli Bastei. Ponadto spędziliśmy rewelacyjny dzień w rejonie Schrammsteine. W tak zwanym międzyczasie przemieszczaliśmy się (pociągami, piechotą i promami) tak, by dotrzeć z kempingu na szlak lub ze szlaku na kemping. Dzięki temu udało się zobaczyć a to urocze miasteczko, a to piękny widok, który inaczej zostałby przez nas ominięty… Z drugiej strony wiele atrakcyjnych miejsc, które były de facto po drodze (czy w pobliżu naszej trasy) musieliśmy odpuścić, gdyż zwyczajnie nie sposób obejrzeć wszystko w tak szalenie krótkim czasie. Tak więc by móc się choć trochę nacieszyć odwiedzanymi przez nas miejscami, z drugiej zaś nie spieszyć się za bardzo i nie czuć się fizycznie wyczerpanym każdego wieczora, mieliśmy solidne postanowienie, by nieco zwolnić (jeśli nawet nie zawsze dosłownie, to przynajmniej w przenośni).
Tag: wiosna
Krótka instrukcja obsługi Saksońskiej Szwajcarii
Planując wyjazd do Saksońskiej Szwajcarii (Sächsische Schweiz), nie znaleźliśmy na polskich portalach zbyt wiele informacji praktycznych o tym rejonie. Oczywiście, łatwo odszukać widoki Bastei, trudniej natomiast zorientować się, co jeszcze zobaczyć, ile to wszystko kosztuje i czy w ogóle warto. (Na temat czeskiej strony regionu już nieco łatwiej o informacje, ale też bez przesadnej obfitości). Wygląda na to, że o drukowanym przewodniku po polsku można jedynie pomarzyć, a nie każdy chce sprowadzać coś napisanego w obcym języku.
Czytaj dalej „Krótka instrukcja obsługi Saksońskiej Szwajcarii”
Parę słów o kilku czeskich i niemieckich kempingach (cz.3; Czesko-saska Szwajcaria)
Wszystkie poniższe opisy oparte są na doświadczeniach z maja 2015 roku, z naszej pieszej wędrówki po Czesko-saskiej Szwajcarii.
Czytaj dalej „Parę słów o kilku czeskich i niemieckich kempingach (cz.3; Czesko-saska Szwajcaria)”
Czesko-saska Szwajcaria – zapowiedź
Jeśli ktoś Wam powie, że musicie jechać w piaskowce na pograniczu niemiecko-czeskim, nazywane zgrabnie Czesko-saską Szwajcarią, bo jest tam pięknie – nie wierzcie mu! Dlaczego? Ano, dlatego, że słowo „pięknie” to w odniesieniu do tego regionu znacznie za mało.
Krótka opowieść o Chyrzynce
Gdy wśród bajecznej wiosny zbliżaliśmy się do celu, mieliśmy w głowach podpis pod zdjęciem w wydanej pięć lat temu książce „Krajobrazy nieistniejących wsi”, który brzmi: „Chyrzynka, opuszczona cerkiew (2008 r.)”. Planując (oczywiście w zarysie) nasz krótki wyjazd na Pogórze Przemyskie, chcieliśmy odwiedzić m.in. takie miejsca, których dalszy los trudno jest przewiedzieć – nigdy przecież nie wiadomo, ile taka opuszczona/zdewastowana cerkiew postoi. Jedna się zawali, inna stanie w płomieniach…
Biel, srebro i coś jeszcze (wiosna w roztoczańskiej buczynie)
Na naszej wyżynie rozpoczął się festiwal kwitnących na biało drzew i krzewów. Co tym czasem dzieje się kawałek dalej, na Roztoczu? Sprawdźmy…
Czytaj dalej „Biel, srebro i coś jeszcze (wiosna w roztoczańskiej buczynie)”
Trzy kolory, czyli gdzie i kiedy na krokusy, przebiśniegi…
Druga połowa marca. Większość osób wypatruje wiosny. Niemało szuka też intensywnie informacji, czy już kwitną krokusy (bo przecież w ogródku owszem), gdzie pojechać, by zobaczyć ich bajeczne łany na górskich łąkach… I choć spieszymy ze świeżą informacją, że do krokusów w górach jeszcze chwila, to przygotowaliśmy coś innego. Nazbierało się bowiem przez te kilka lat wpisów dotyczących kwiatowych szaleństw w naszych górach i to bynajmniej nie tylko tych „krokusowych”. Tak więc po kolei… Rozpocznijmy naszą rundę kierując się w pierwszej kolejności kolorami, a dopiero potem pasmami górskimi.
Czytaj dalej „Trzy kolory, czyli gdzie i kiedy na krokusy, przebiśniegi…”
Przedwiosna
Są spektakle, które nie przestaną nas zadziwiać i zachwycać, choć widzimy je po raz kolejny…
Powsia. Tworylczyk (Bieszczady)
Tworylczyk był przysiółkiem Tworylnego. Idąc od Krywego łatwo lokalizujemy go zaraz po przekroczeniu potoku o tej samej nazwie co poszukiwane przez nas, nieistniejące osiedle (nad nim umiejscowionych była większośc młynów Tworylnego). Droga prowadzi nas jakby prosto w kierunku góry, która – dla odmiany – nazywa się Tworylczyk.
Powsia. Tworylne (Bieszczady)
Choć naszym zdaniem najlepszą porą na poszukiwanie pozostałości po dawnych osadach jest bezlistna wiosna po ustąpieniu śniegów, to i jesień bywa przychylna (zwłaszcza gdy nie ma już liści na drzewach i krzewach, a część chaszczy zostanie skutecznie położona przez pierwsze obfitsze opady śniegu i solidniejsze przymrozki). Stąd powrót akurat tego cyklu – może kogoś zainspiruje. Wszak jesień nadchodzi.