Wśród zielonych walijskich wzgórz dostrzec można coś jeszcze…
Czytaj dalej „Walijskie czworonogi w górach na bis (Y Ferlen Fynydd Gymreig)”
Wśród zielonych walijskich wzgórz dostrzec można coś jeszcze…
Czytaj dalej „Walijskie czworonogi w górach na bis (Y Ferlen Fynydd Gymreig)”
Podczas naszej krótkiej, acz treściwej wycieczki w parku narodowym Brecon Beacons w Walii zdołaliśmy nieco wejrzeć w świat tutejszej fauny. Choć krajobraz przypominał nasze Tatry Zachodnie próżno by było wypatrywać tutaj kozic czy niedźwiedzi. Jednak do zielonego, bezkresnego krajobrazu jeszcze lepiej pasowały inne stworzenia…
Brecon Beacons to objęte parkiem narodowym pasmo górskie w południowej Walii. Dopóki nie zobaczyliśmy wyłaniających się z porannych chmur zielonych wzgórz o całkiem przyzwoitych wysokościach względnych, nie mieliśmy (szczerze mówiąc) pojęcia o ich istnieniu. To, że Walia jest zielona i pagórowata, wiedzieliśmy, ale żeby aż tak?..
Czytaj dalej „Pen y Fan, czyli spacer wśród zielonych dwutysięczników”
Jest taka kraina, która posiada flagę jakby żywcem wyjętą z „Gry o tron” (zresztą tam chyba wszyscy to oglądają)…
Nie, nie będzie o krokusach.
Czytaj dalej „Kolory wiosny: fioletowy i żółty (inaczej niż zwykle)”
Niemal za każdym razem, kiedy otwieramy się na nowe przestrzenie w pięknym kraju, jakim jest Czeska Republika, dostajemy po nosie. Tak jak ostatnio, bo – owszem – spodziewaliśmy się, że będzie pięknie, jednak nasze wyobrażenia ani trochę nie dorastały do tego, co zobaczyliśmy. O tym, że Morawy są cudne można przeczytać w internecie, usłyszeć od znajomych. Ale co innego samemu zobaczyć i w końcu… uwierzyć.
Czytaj dalej „Pavlovské vrchy – początek, czyli na Święty Pagórek i z powrotem”
W dzisiejszy ponury, deszczowy dzień wybraliśmy się na chwilę do lasu. Bardziej dla uspokojenia sumienia niż z realną nadzieją na jakieś rewelacje. Przecież to, że w ogrodach kwitną juz przebiśniegi, primule, stokrotki, a za chwilę przylaszczki, nie daje gwarancji, że las się budzi z zimowego (bądź co bądź) snu. A jednak! O jeden dzień pobiliśmy rekord sprzed dwóch lat – w roztoczańskich lasach można już spotkać przebiśniegi.
Czytaj dalej „Przedwiośnie (czyli…”myślę sobie, że ta zima…”)”
To już ostatnia (póki co) inspiracja z rejonu Łabskich Piaskowców. Naszą kilkudniową wędrówkę zakończyliśmy dość efektownie, bo na najwyższej górze całego regionu, czyli na Děčínským Sněžníku, gdzie dotarliśmy piechotą z Tiskich Skał.
Czytaj dalej „Děčínský Sněžník, czyli jak powinna wyglądać góra stołowa”
Ciąg dalszy, bo kraina nazywana po czesku Labské pískovce obejmuje swoim zasięgiem również Czeską Szwajcarię, o której opowiadaliśmy w poprzednim poście. Tiské stěny znajdują się 20 km na zachód od Děčína położonego o tyleż kilometrów na południe od Hřenska*. Tak więc to niedaleko nawet dla turysty, który nie porusza się własnym samochodem. Lokalne autobusy, dobrze ze sobą skomunikowane, spokojnie dostarczą nas do podnóży piaskowcowego skalnego miasta. Większość osób wyrusza na ścieżki, które przez nie przebiegają, z niewielkiej Tisy.
Czytaj dalej „Tiské stěny, czyli Łabskich Piaskowców ciąg dalszy”
Do Czeskiej Szwajcarii szliśmy piechotą wprost z jej saksońskiej sąsiadki. Pełni wrażeń, pewnie podświadomie chcieliśmy więcej, ale otwarcie nie śmieliśmy oczekiwać, że tutejsze atrakcje (te bardziej, ale i te mniej znane) naprawdę powalą nas na kolana. Cóż, na nasze szczęście po raz kolejny okazało się, że oglądanie czegoś w naturze to coś zupełnie innego niż wirtualne obrazy…
Czytaj dalej „Całkiem romantyczna wędrówka po Czeskiej Szwajcarii”