W Jeseníkach (przedmajówkowych inspiracji cz. 3)

Kolejny dzień rozpoczął się od bardzo porannego marszu do Jesenika oraz śniadania w pobliżu całkiem przyzwoitego dworca autobusowego. Mimo pewnych wątpliwości czy też pozornych (jak się okazało) rozbieżności między tym, co spisaliśmy z netu przed wyjazdem, a tym, co widniało na rozkładach, doczekaliśmy się autobusu w interesującym nas kierunku, czyli: Karlova Studánka.

Czytaj dalej „W Jeseníkach (przedmajówkowych inspiracji cz. 3)”

W Jeseníkach (przedmajówkowych inspiracji cz.2)

Jeseníki (pol. Jesioniki), a dokładniej Hrubý Jeseník – całkiem spore góry, które dość łatwo można namierzyć z różnych stron (nie tylko) Sudetów za sprawą potężnej i szkaradnej wieży na Pradziadzie. Pradziad – 1491 m n.p.m., największa góra w dość szeroko rozumianej okolicy, jeden z najwyższych szczytów Sudetów, miejsce skąd widać wiele, a przy bardzo dobrej widoczności nawet bardzo wiele… No dobrze, ale jak tam właściwie jest? Od której strony „ugryźć” Jeseniki na początek? Spodziewać się tłoku niczym w Karkonoszach? Jeśli nawet mieliśmy jakieś enigmatyczne dane od znajomych znajomych, to raczej na temat sezonu zimowego („świetne tereny narciarskie”). To, że Pradziad jest pewnie oblegany, podobnie jak popularne szlaki w jego okolicy, to było łatwe do przewidzenia. Ale co poza tym?.. Różne pytania kołatały się nam po głowach, gdy w końcu zdecydowaliśmy się nasze pierwsze spotkanie z Jesenikami. Kusiło, kusiło, aż w końcu się udało.

Czytaj dalej „W Jeseníkach (przedmajówkowych inspiracji cz.2)”

Zapolanka (Przysiółki w górach, cz. 5)

Jest taki przysiółek w Worku Raczańskim, który nas zaczarował. Pierwszy raz przechodziliśmy przezeń latem, by potem wracać o różnych porach roku. Gdy zaczęliśmy cykl o przysiółkach, obiecaliśmy sobie, że nie napiszemy o tym miejscu więcej, dopóki nie trafimy tam w śnieżną zimę. Dlaczego? Bo tak. Bo intuicja coś szeptała. I udało się. Marzenie się spełniło, nawet słońce wyszło zza chmur na godzinę, by ułatwić nieco sprawę. A ja wreszcie mogę napisać o Zapolance.

Czytaj dalej „Zapolanka (Przysiółki w górach, cz. 5)”

Bardzo wiosennie i bardzo tatrzańsko, ale nie tylko kwiatowo

Wiosna w Tatrach, to nie tylko krokusy, tłoczna majówka, burze czy ziarnisty, przetworzony śnieg, który na południowych, nasłonecznionych zboczach znika dość szybko i odsłania letnie ścieżki, zaś od północnych wystaw nieraz zaskakuje swoją twardością nieprzygotowanych na takie atrakcje turystów. Tatrzańska wiosna to dużo, dużo więcej, trzeba mieć tylko oczy szeroko otwarte…

Czytaj dalej „Bardzo wiosennie i bardzo tatrzańsko, ale nie tylko kwiatowo”

Spływa, szumi, huczy – woda wiosną (Woda w górach cz. 3)

Ot, i definitywny koniec zimowej ciszy, o której niegdyś była mowa. Jest wiosna. Śnieg, nawet w wysokich górach, wolniej lub szybciej, ale ustępuje. Woda jest wszędzie: nisko – w huczących kaskadach wezbranych potoków, które późnym latem są już tylko małymi strumyczkami, nieco wyżej – w lasach, woda jest w każdym najmniejszym nawet jarze, spływa strużkami, by dołączyć do większego strumienia; jeszcze wyżej, nawet na zdawałoby się suchych latem halach, w jednym miejscu stoi wielka kałuża, gdzie indziej płynie potoczek…

Czytaj dalej „Spływa, szumi, huczy – woda wiosną (Woda w górach cz. 3)”

Inaczej niż zwykle, czyli krokusy w Beskidzie Żywieckim

W tym roku zrezygnowaliśmy z polan i hal pełnych krokusów w Tatrach czy Gorcach na rzecz poszukiwania ich w rejonie szczególnie nam bliskim. Zwłaszcza, że na wiosnę nas tu jeszcze nie było… Oto więc krótka opowieść o przedostatnim weekendzie kwietnia oraz o wiośnie po bardzo śnieżnej zimie.

Czytaj dalej „Inaczej niż zwykle, czyli krokusy w Beskidzie Żywieckim”

Jak ciekawie spędzić weekend majowy, nie dając się zadeptać?.. Nieco przewrotnie o kilku popularnych miejscach i nie tylko

Z długimi weekendami jest problem pewien – zdaje się, że wszędzie jest wtedy dużo ludzi: Tatry, Bieszczady Wysokie, Karkonosze – no, nie wiem, czy to dobry pomysł. Kto raz widział kolejkę po bilety na Palenicy Białczańskiej w tym terminie (o korku i zatrzęsieniu samochodów nie wspominając), woli w Tatry przyjechać kiedy indziej. Podobnie jest i z innymi popularnymi miejscami. No chyba, że lubujemy się w zbieraniu opowiastek do tomiku „Najbardziej absurdalne obserwacje w górach”. Z drugiej strony trudno może być zostać w pracy czy domu, kiedy pogoda (zazwyczaj) jest piękna, a spotkać nawet nie ma się z kim, bo… wszyscy przecież wyjechali na weekend majowy. Są jednak sposoby, by ten niekrótki wcale „weekend” rozciągnięty tanim, bo ledwie trzech dni urlopowych, kosztem wykorzystać zacnie, niekoniecznie spędzając go na staniu w kolejkach. Jak? Oto pewne propozycje zaczerpnięte z wyjazdu sprzed kilku lat, podczas którego odwiedziliśmy polską i czeską część Gór Stołowych oraz Góry Sowie. Ale nie tylko…

Czytaj dalej „Jak ciekawie spędzić weekend majowy, nie dając się zadeptać?.. Nieco przewrotnie o kilku popularnych miejscach i nie tylko”